Owo zaś osławione „zdzierstwo“ zakopianów — gdy nie jest jeno, jak się zdarza, konikiem gazeciarskim — przyczyny ma dalsze, niż prosta zachłanność, poczęści w gościach samych.
Dawniej przyjeżdżali do Zakopanego głównie ludzie zamożni, którzy — że to w egzotyźmie raptem się naleźli — rozdawali pieniądze bez rachunku. Przeto utarło się: „łatwy zarobek u gościa“. Gdy dalszy rozwój wioski podtatrzańskiej w skupisko miejskie obecne pokazał oczom prymitywnym, jak dudek ceniony, stał się ów dudek dla niektórych wszystkiem. A gdy jarmark wokoło Krupówek do ścisku się wzmógł, wzmogły się też i zwykłe jarmarczne podrywki, oszukaństwa, gnębienie słabszych, a w stosunku do możnych oportunizm — jak w każdym jarmarku świata, gdzie instynkty niższe się jaskrawią.
O ile dawniej zakopianie byli przechwaleni, o tyle teraz przywykło się w czambuł na nich psioczyć. Piszący często nie wchodzą w przyczyny i w warunki specjalne, jakie się przez rozwój wsi w miasto dla miejscowych ludzi wytworzyły; zewnętrzne jeno uważają strony. Nie widzą trudności, w jakich góral (w masie biednej) ogółem dzisiaj żyje; jakie czyni nadludzkie wysiłki, aby utrzymać się w tych młacznych, chwiejących się stosunkach na powierzchni.
Mimo wad, stwierdzonych wyżej, nie jest już tak doznaku z rasą góralską w Zakopanem źle; a w każdym razie lepiej, niż z napłynioną tu falą „ceperską“. — Niema już wprawdzie tych gazdów dostojnych, których Witkiewicz podziwiał; z wczorajszych niedobitków gdy się jaki trafi, to gdzieś schowany w kąt osiedli, na przy-
Strona:PL Orkan - Warta.djvu/83
Ta strona została przepisana.