Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/027

Ta strona została skorygowana.

spokojnym duchem człowieka pootwiera ona swe perspektywy mroczne, ogromne, monotonne i bezludne.
Nie doświadczyłem nigdy, jakimi głosami pustkowie bez nadziei i bez granic przemawia do człowieka; jednak pojmuję, że w takiem kole zamknięty duch, aby nie zatracić samego siebie, sam sobie musi budować rusztowania podniebne i, zawiesiwszy je kolorowemi lampkami, krzepić się albo bawić ich jasnością. Pojmuję też, że z tak wielkiej odległości umiejętność wydawać się może jednem z najpotężniejszych ognisk w systemacie słońc, ku którym zwracają się źrenice, spragnione ideału. I to właśnie przejmuje mię trwogą. Lękam się, aby przy bliższem zetknięciu się ze mną, jako, bądźcobądź, przedstawicielem nauki, nie tylko dumny Faros wiedzy nie zmalał, i nie pobladł w oczach Pani, lecz aby jej własne gwiazdy, czyli te piękne lampki, palące się bezpiecznie i spokojnie nad starożytną jej siedzibą, nie zbladły i jedna po drugiej nie zagasły, pozostawiając na tle ciemnicy ogólnej otwory, z wyglądającą przez nie wiekuistą i niczem nie nasyconą próżnią.
Więc jeżeli Pani wyciągnęła do mnie rękę z celem i chęcią zbliżenia się do tego słońca, którego jestem kapłanem, to, dla uchronienia Pani od zawodu, ostrzegam, że z blizka oglądana twarz tego bożyszcza jest więcej martwą, aniżeli żywą, że na tem słońcu są plamy, i że to słońce nie grzeje. Zdarzyćby się mogło, że zamiast znalezienia pożądanych zachwytów, znalazłaby się Pani wobec szyderczych pytajników i bezlitosnych negacyi. Zdarzyćby się mogło, że przy tem dziwnem słońcu stałoby się Pani zimno, że opustoszałby świat ideałów Pani i wymknęłyby się z rąk przedmioty dotychczasowych ukochań i wierzeń. A szkoda byłoby tych błyszczących cacek, z pewnością bardzo w życiu pożądanych, a czasem nawet koniecznych. Przykroby mi też było, gdybym to ja właśnie miał roztoczyć przed Panią podwoje tego Sezamu, który tak wiele bierze, a tak mało daje.
Jeżeli zaś łaskawe zajęcie się mną jest natury więcej osobistej, o czem skromność każe mi powątpiewać, w takim