cielski, to dla tego mózgu, jak struga niewidzialna nurtuje we wszystkiem, co tylko istnieje pod słońcem i poza słońcem. Doskonale pojmuję, że w stanie takim człowiek nurzać się może jak w oceanie ciepła i słodyczy, lecz to ciepło i tę słodycz, czyli, powiedzmy, tę rozkosz, drogo, bo całą trzeźwością i jędrnością swego umysłu, okupywać musi, nie wiedząc już dobrze, czy żyje, czy śni, czy sam jest twórcą tej fali, która go unosi, albo czy się jej tylko biernie poddaje, i dokąd go ona zaniesie i co w niej jest rzeczywistością, a co złudzeniem — co prawdą, a co bajką.
Szczególnie i najpotężniej cechy te posiadają miłości, płynące, nie od zjawisk konkretnych, zmysłowych, jakiem jest, naprzykład, jednostka ludzka, lecz od tych bezmiarów abstrakcyjnych, po których błękicie, z żaglami przez czas haftowanymi w coraz inne gwiazdy i konstelacye, przepływają idee coraz to inne.
Pani uwierzyła w Miłość, płynącą od bezmiarów abstrakcyi, i nie chce odwrócić oczu od związanej z nią nierozdzielnie, lecz z oczu świata znikającej — jeżeli już nie znikłej — gwiazdy obowiązku. Żyje Pani w krainie baśni.
Wierzy Pani w wieczność idei, w skuteczność miłości, w świętość obowiązku, w jakąś dobroć, która sprzyja dobrym, w jakieś Anioły, które zbierają łzy i ofiary, aby je kędyś rzucać na szalę zasług i odkupień... Żyje Pani w krainie baśni.
I gdybyż ten stan, wydobyty przez rozniepokojoną duszę z porywów mistycznych, przynosił Pani zadowolenia rzeczywiste i serce napełniał nektarem szczęścia — możnaby jeszcze na tę złudną ekstazę zgodzić się z łatwością, bo głos, którym przemawia cała natura, upominając się o nasycenie i zadowolenie, byłby usłuchanym, kardynalne prawo jej byłoby spełnionem.
Ale niech mi Pani pozwoli być otwartym; proszę o to ze stanowiska uprzywilejowanego, którem mię Pani na mocy mego dorobku naukowego obdarzyć raczyła. Ja wiem, że tak nie jest, że jest nawet wprost przeciwnie. Wspólna krewna
Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/041
Ta strona została skorygowana.