Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/056

Ta strona została skorygowana.

ich dzieci niewinne, starce siwowłose, znikomość istnień ich i niezawodność śmiertelnych godzin?
Więc może baśnią są te jądra prawdy historycznej, które poezya owija przędzą podań i pieśni, napełniając niemi, jak motylami podzwrotnikowymi, nizkie chaty i głębokie lasy? Sąż baśnią wspomnienia? Czy jest baśnią nić, wiążąca w ciągłość pokolenia i wieki? Baśniąż są chwały, w snach zjawiające się upokorzonym? Jestże baśnią nieszczęście, przed którem głowa chyli się nizko, jak przed żałobnym ołtarzem?
Jeżeli to wszystko baśń, cóż jest prawdą? Suknie szeleszczące? Rękawiczki do ramion długie? Wesołe zabawy, śród których, przy tonach muzyki balowej, pary ludzkie zbiegają się tempem walcowem, aby paragraf prawa natury z napisem: on i ona, wykonać z lakonizmem jej przedczłowieczego stylu? Tak, niezawodnie, są to również realności niezaprzeczone, lecz pomiędzy realnościami jest hierarchia i dla każdego wybór wolny. Ja wolę tamte. Dla mnie w tem, co baśniami nazywasz, nawet baśń nie jest baśnią, ani mitologia zbiorem tylko baśni, bo wypala się w niej ogniwo, wiążące ludzi z ziemią i z przeszłością, świecąc jak nieśmiertelna lampa boża, rozpostarta po stuleciach ludzkiej doli i niedoli. Powiem po prostu: ja baśń tę kocham nad życie i więcej jeszcze, bo nad szczęście, bez którego życie jest bardzo trudnem.
Kocham ją w zapachu świeżo zoranej ziemi i w śpiewie skowronka, w szeleście kłosów, w szumie lasów, w mgłach nad łąkami, w kamieniach i krzyżach przydożnych, w białych całunach śniegu, w czerwonych żarach zachodu, w świtach sinych i gwiaździstych nocach.
Kocham ją w chmurach budujących posępne sklepienia nad jesienią gorejącą bronzem i szkarłatem, w gniazdach i falach, we wrzosach i różach, obłokach i echach, w tajemniczem piśmie drobnych zmarszczek, którymi wichry okrywają rozłogi białych piasków i w tej bardziej jeszcze tajemniczej sieci, którą żywe korzenie cisów dawno zmarłych oplątują głębokie spody mojej rodzinnej puszczy.