Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/090

Ta strona została skorygowana.

i, jedno z uroczysk purpurą myśliwskich namiotów okrywszy, związał z nim na zawsze imię Batorego. Lecz były to momenta krótkie, po których znowu dno zielonego morza zalegały cisze bezdenne, toczące w sobie tylko szumy Boru-Lady i łoskoty lub szmery zwierzęcych walk, gonitw, miłości i gniewów.
Teraz, powstało tu nie takie życie, jakie ze szczytów zamczysk jaśnieje hełmami przepychu i sławy, lecz takie, jakie u podstaw ich migoce stalą toporów i temi iskrami, które skwarne słońca i blade księżyce rozniecają w kroplach ludzkich znojów. Lud wolny, mężny, silny, wiedzący co czyni, rozmachał topory, ogniem napełnił paszcze smolarni, zębami pił zazgrzytał po ciałach olbrzymów leśnych, a w ścianach hutniczych z materyi roztopionych ukręcać począł płomienne węże. I niewiadomo, czy dlatego, że smolarnie i huty wznoszone były w kształcie bud stogowatych i okrągłych, czy, że odgłosy wezbranego życia zrywały z legowisk nocnych żubry posępne i łanie płochliwe, a w przepastnych lasu głębinach echa przez wieki śpiące budziły, lud ten otrzymał nazwę Budników.
Było to już dawno temu, dawno. Na zegarze czasu wskazówki posunęły się odtąd o dwie niemal godziny, które w języku ludzkim noszą nazwę stuleci. Jeszcze wówczas tabuny dzikich koni tętentem kopyt i wesołem rżeniem napełniały polany i łąki; niedźwiedzie, u wierzchołków lip spokojnie rozsiadłe, z pomrukami rozkoszy ograbiały z miodu nieprzeliczone roje pszczelne; rysie nocami zapalały po drzewach iluminacye świecących oczu; nad Lsną, Narewką, Białą, Jelonką, Krynicą, Gwozną, wszędy, gdziekolwiek woda płynęła, narody bobrów z rzęsistym płaczem budowały kunsztowne swe wsie i gródki.
Jeszcze wówczas, krom tych ludzi odważnych i tęgich, którzy na wezwanie męża z wielkiem sercem świat gwarny i widny rzucili a w ciszach i cieniach tutejszych osiedli, nie było tu nikogo.
Z pod ich to rąk sosny białowieskie, w postaci masz-