Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/111

Ta strona została skorygowana.

a niewzruszonością apatyi może nawet przychylność ich łatwiej niż «reszta panów» zyskuję.
Nie przychodzi mi też na myśl przed którąkolwiek z mych towarzyszek tutejszych rozwijać analizy bytu z punktu widzenia — powiedzmy — Sfinksowego, albo w austryackiego męża stanu wpajać per longum et latum przekonanie, że o historyi świata nie stanowią zmiany naszego gabinetu, lecz dyferencyały zmian w ruchu skoordynowanych cząstek tak zwanej materyi. Nie zbiera mię ochota do prób tak beznadziejnych, bo wiem, że nawet przy niesłychanym wysiłku z mej strony, partnerzy moi doszliby co najwyżej do sprawdzenia głębokiego aksyomatu o marnościach nad marnościami i tym podobnych rzeczach, popularyzowanych już przez Salomona.
Ale w tobie poznawszy takie skarby ducha, jakich dotąd nie napotkałem nigdy, pragnąłem, ażeby przynajmniej raz w życiu stał się wyjątek. Spotkanie nasze było tak piękne, tak niespodziewane, tak dziwne, że w istotność tego wyjątku z każdym dniem wierzyłem silniej i wkrótce przywiązałem się do tej myśli, iż odtąd nie będę już między ludźmi takim całkowicie izolowanym żywiołem, który z żadną sferą się nie spaja i nigdzie żadnego powinowactwa nie znajduje. Więc żal mi teraz, że w stosunkach zewnętrznych, w stosunkach do ludzi, pozostanę i nadal samotnym...
Myślałem też w ciągu dni ostatnich o tem, czy nie byłoby najlepszym dla znużonej Psychy wypoczynkiem nie iść we wczasy letnie, ani na tłumną, nektarniczą Dygę Ostendy, ani w Alpy, gdzie snują się natrętne gromady filistrów, ale zapuścić się na północ i przez siedm gór, siedm rzek i siedm lasów, dotrzeć aż do tego lasu, w którym się zaklęte zamczysko krasowieckie ukrywa...
Tam czekałyby mnie rzeczy nowe, rzadkie, cenne; tam wśród odgłosów puszczy toczylibyśmy długie rozmowy, które pani Idalia i «reszta pań» uważałaby bez wątpienia za natężające i nudne, a które my nazywalibyśmy naszemi godzinami wytchnienia.