zdobycia aksamit połyskliwych źrenic, a nie mam świeżych konwalii i nie mam niepokalanych łabędzi, i nie mam zaklętej łani białej, któraby mi pieściwie opierała głowę o ramię i szeptała o zaświatowych pieśniach Wysp Błogosławionych. I w bajecznej też tylko oddali widuję Madonny, siadujące pod parasolami grusz wiejskich, ze słoneczną siecią u stóp, z białą astrą u piersi i u kolan z chórem dzieci, uperlonych srebrną rosą krzyżyków...
Naraz pani Idalia przypomniała sobie również Krasowce i zaczęła mi wiele opowiadać o tobie, kuzynko. Uśmiechałem się, myśląc, że wiem daleko więcej od niej. A gdy spytała mię następnie, czy nie wybiorę się kiedy do Krasowiec, aby cię osobiście poznać, odpowiedziałem, że lękałbym się, aby przy zbliżeniu dwu tak krańcowo rozbieżnych natur, jak twoja i moja, wewnętrzna harmonia którejkolwiek nie rozproszyła się na zgrzyty.
Tegoż wieczora nabyłem pewności, że młoda przyjaciółka Idalii pochyliłaby się ku mnie życzliwie i chętnie, aby mi wpleść kilka róż gorących w bezbarwne pasmo żywota i że wprost z owej góry mógłbym ponieść w dolinę trochę wspomnień, ściągających powieki, purpurowych i słodkich...
I byłbym je poniósł bez wątpienia, ale tegoroczne otium moje dziwnie się jakoś rozpoczęło. Oddaliłem się kiedyś od życia, wiedząc, iż porzucam je dobrowolnie. Dzisiaj zaś spostrzegam, że chociażbym chciał bodaj na krótki moment do niego powrócić, jużby mi ono nic właściwie dać nie mogło; samotnie mieszkać muszę w pałacu własnym, wystawionym kosztem tysiąca nieprzespanych nocy i tysiąca krwawych analiz. Wzniosłem go na szczycie góry, usypanej przez tysiąc pokoleń żarliwych pracowników postępu, i zejść z niej nie mogę, gdyż wszystkie ścieżki ziemskich przyzwyczajeń i wszystkie powietrzne mosty uczuć stopniowo zawiały się i rozwiały.
A z zewnątrz, któż do przybytku mego wstąpić zechce? Nawet takie istoty, jak ty, kuzynko, nie zapragną szukać zniknionych mostów moich i ukrytych kluczów do mego Skarbca.
Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/118
Ta strona została skorygowana.