Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/121

Ta strona została skorygowana.

przeciągają burze. Płomyki te, na skroń mą padając, przechylą i zbliżą ku mnie kielich twojego serca.
Przyjaźni twego serca mi potrzeba. Jest ono wielkie, czyste i niechaj mi będzie zdrojem odpocznienia, gdy z wyżyn panteonu zstępuję w cienie powszednie i przymknąć pragnę znużone źrenice...
Powiedz mi też kiedy słów parę o pewnym zagadnieniu sercowem, o którem pragnąłbym usłyszeć zdanie istoty z kategoryi dodatnich, to jest mających w sobie kochanie.
Jak myślisz? co uczuwać może dziewczyna młoda i nieobeznana z życiem, gdy ust jej dotkną po raz pierwszy samowolne usta mężczyzny? Czy dziwi się, czy cieszy, czy cierpi? czy trochę tęskni i wspomina? i jak długo wspomina? dzień, tydzień, miesiąc?... Czy tem chętniej poszuka ust nowych, czy też — spotkawszy nowe — powraca myślą do owych pierwszych świętokradzkich.
Mówiliśmy o tem z Idalią — ale to kategorya nektarników.
Pożegnaliśmy już odjeżdżającą do Biarritz panią Idalię snopami kwiatów. Oreada dostarczyła jej całej więzi szarot.
A propos kwiatów. Wraz z nowemi echami swojej puszczy, obdarz mnie, kuzynko, garstką tamtejszych kwiatów. Na ostatniej wycieczce przypomniał mi ubogi światek roślinny, kołysany wiatrem na jałowych czubach alpejskich, nasze swojskie jaskry i stokrocie, usiewające niegdyś trawniki na wsi u mej matki.
Stamtąd datują moje pierwsze florystyczne wiadomości. Chciałbym po latach niemal trzydziestu zobaczyć znów parę skromnych stokroci z naszych trawników. Może będą mieć dla mnie więcej uroku, niż aksamitne szaroty.