snać u mnie podstawowych. Unosiło mnie piękno faktu, który posiadał w sobie wagę i uroczystość obrzędu, a zarazem tę tragiczność, jaką ma każda chwila stanowcza i przełomowa. Albowiem, niszcząc w niej samowolnie pierwszą nietykalność wiosny i poranku, czyniłem to mniej dla siebie, jak raczej na cześć i na ofiarę władzy powszechnej, odwiecznej i twórczej, której objawem krótkim a błyskotliwym jestem sam i jest dusza moja. Tej władzy płomieniom wiecznym i wszechwładnym należy się to, co ziemia wydaje najkosztowniejszego z żywiołych swoich.
Niech ta dziewczyna idzie dalej przez życie trybem zwyczajnym, niech w rówieśnym tłumie zwycięża i kocha! Jutrzenki najcudniejszego czaru, odjętej przez usta moje, nie będzie już mogła oddać nikomu...
Pojmowałem zresztą, że z obecnym momentem rozstaję się z nią ostatecznie, że tracę ją nieodwołalnie i na zawsze. I ze źródła tej świadomości podniosła się we mnie nowa fala, potężna i dławiąca fala egotycznego żalu nad mglistym, bladym losem własnej młodości mojej. I to bowiem czułem bardzo wyraźnie i nieodwołalnie, iż razem z tem pożegnaniem kończy się jutrznia wiosny życia mego, a następuje okres żmudnych ostatecznych zapasów, walk samotnych, a kto wie czy zwycięskich?...
Więc żal mię zdjął niewymowny za młodocianą poezyą róż, narcyzów, słowików i sercowych krynic, którą całą, całą żegnałem w osobie tej dzieweczki — żal tak bezdenny i bezbrzeżny, że gigantyczny świat myśli i dążeń moich zdołałby zatopić oceanem łez gorzkich i głuchych... jednak najwyższy wysiłek woli i tę falę groźną zmógł i roztrącił.
Wszystkie te bunty i zwycięstwa wezbrały we mnie, starły się i opadły w przeciągu krótkiej chwili, którą spędziłem na jej sercu.
Poza tem wszystkiem zostało mi zresztą dość przytomności, by pomyśleć o tem, że znajdowaliśmy się w miejscu publicznem, dość przytomności, by rzucić okiem, czy na platformie byliśmy rzeczywiście sami. Jakoż widziałem zdala
Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/163
Ta strona została skorygowana.