Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/165

Ta strona została skorygowana.

opiekę stokroć właściwszą aniżeli moja, przeto odjechałem razem ze słynnym profesorem. Pożegnałem ją, mówiąc, że nagłe i ważne sprawy wymagają mego natychmiastowego powrotu. Ona nic na to nie rzekła, tylko z zamkniętemi usty wzroku mego unikając, wyciągnęła do mnie rękę drobną, białą, zimną...
— Dziękuję — szepnęła. — Pan był tak dobry dla mamy...
Nie zapytała o nic i niczego nie żądała.
Jam też, milcząc, ze spuszczonym wzrokiem odszedł.
Od tego czasu nie wiem o niej nic wcale, i oto cała spowiedź moja. Długa spowiedź, ale jej nie żałuję — w tem przeświadczeniu, że odkryłem ci wiele tajemnic swoich i że nie będziesz mnie na przyszłość posądzać o zamiłowanie w aksamitach życia.

XVI.
Interlaken.

Obok wspomnień, które opadają na gościńce życia zaporą silną nieraz, a zwykle posępną, odrzucającą prąd ludzkich dążeń od normalnego szlaku wstecz, ku rzeczom błahym i martwym, ku kwiatom dawno uschłym i cieniom dawno rozwianym; obok żalu, iż po każdem wczoraj musi musi nastąpić jakieś dziś i jakieś jutro; obok smutków, tęsknych marzeń, nadziei i wielu innych jeszcze podobnych emanacyi naszego «ja» — należą także zwierzenia i wyznania wszelkiego rodzaju do najniepotrzebniejszych zjawisk międzyludzkich, a nawet wprost szkodzą. Stanowią one błąd ogromny, jeżeli się uwzględni krótkość czasu i szczupły zasób sił, jakiemi rozporządzamy.
Błędu tego dopuściłem się świeżo wobec ciebie, kuzynko, wskrzesiwszy wizyę szczęścia, które nie istniało nigdy, i rozwinąwszy sztandary z płomienia, w których powiewie tamta wątła iskierka zatracić się musiała, jak atom zwęglonego pyłu. Błąd ten nie jest zresztą jedynym. Cały już sze-