bardzo po niewieściemu odmyślić się i nie kończyć?... nie mnie w to wchodzić. Z prozelityzmu nie możesz mi czynić zarzutu; ustał bardzo rychło. Co do mnie, myślałem istotnie o jakiejś dobrej wróżbie. Ale, jak widzę, nic nader dobrego przydarzyć mi się już nie może... Łatwo przyzwyczaiłem się do twego głosu...
Szkoda. Spotkanie nasze było dziwne i piękne.
Gdy cofnę się myślą do chwili, w której ostatni raz zwracałem się ku tobie, spostrzegam, że czas ubiegły wycisnął znaczne ślady na mej duszy. Przychodzi mi wielka ochota mówić z tobą. Nie waham się ani trochę. Popełniłem w ostatnich czasach tyle niekonsekwencyi, że jedna więcej nic nie zepsuje i nic nie naprawi. Wiem zresztą, że milczeć byłoby lepiej, może chlubniej, dumniej... Mniejsza z tem; mówię jednak do ciebie.
Postanowiłem dotrwać na miejscu aż do wyjazdu mojego ojca, chociaż przebywanie w tutejszej atmosferze staje się dla mnie z każdym dniem trudniejszem; ostatecznie nie potrwa to zbyt długo. Powodowały mną różne względy; przedewszystkiem wzgląd na ojca, który kocha mnie bardzo, mimo, że niepodobna wyobrazić sobie dwóch ludzi skrajniej obcych sobie i równie oddalonych sferą zapatrywań, interesów lub dążności. Kierowałem się też pewnymi względami na kobietę, wspominaną tu kilkakrotnie pod imieniem Oready. Pani ta opuściła przed paru dniami Interlaken, udając się do Idalii nad morze. Otóż gdybym i ja wyjechał stąd bezpośrednio po niej, potwierdziłbym mylne domysły, których przedmiotem stał się wzajemny nasz stosunek. Chciałbym temu zapobiedz, tak dla niej, jak dla siebie, i nie lekceważyć pozorów. Gdy odjeżdżała byłem przy niej; ale między kwiatami, którymi wyścielono jej wagon, nie było żadnych ode mnie.
Gdybym był zwykłym mężczyzną, dbałbym o atłasowe epizody życia, dla zaspokojenia żądań swych potrzebowałbym świadomości, że kwiat napełni się słodyczą dla mnie jednego i że ja jeden z pośród tysięcy mam być dopełnicielem jego
Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/179
Ta strona została skorygowana.