Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/181

Ta strona została skorygowana.

dając kartę po karcie z ubiegłej już części mego życia — i to części zwykle najbujniejszej — zlękłoby się jej serce niewątpliwie i w niepokoju swym możeby na nowo bić zaczęło, aby pomagać, ratować! Czemże są zapisane te karty? Czy są na nich plamy i błędy, od których spaczyć się musi i spróchnieć oś pozostającej mi jeszcze przyszłości? W godzinach bezcelowej zadumy przerzucam kartę po karcie i nie znajduję plamiących obłędów. A jednak... Ponad powszedni gościniec wstąpiłem na jakąś wyżynę stosunkowo znaczną, lecz wzniesiona piramida myśli okazuje się górą szklaną, z której ścian jałowych i bezludnych ześlizguje się pamięć od razu aż w początki dzieciństwa, ale z wyprawy w przeszłość nie przynosi nic a nic dla serca, chciwego słodkich pamiątek.
Sercu omdlewającemu za żywemi źródłami, cóż po szklanej górze!
Więc jest gorycz i słoność łez i szereg pogardzonych godzin, które wstają z grobu przeszłości, jak mściciele, i ściągają się w hufce, które wichrzą się wkoło mnie bezkarnie, wołając «Gdzie szczęście?» Lękam się chwili, gdy otoczą mnie z wołaniem «Zapóźno» i zapadną znów w otchłań niebytu, zostawiając za sobą tuman rozmiecionych popiołów i ostatnie błyski strąconych gwiazd...

............

Nie ja zniszczyłem w sobie narzędzie pieśni, ale zniszczyła je nieubłagana trzeźwość poznania. Musiała je zniweczyć. Sądzę, iż tylko istoty, oddalone od analizy i nieznające mechaniki bytu mogą wyśpiewać pieśń życia. Potrzebna do tego uległość i pokora stworzenia jest ich wrodzoną naturą.
Ja byłem snadź nazbyt niecierpliwy i rączy, analizowałem za długo, rozokoliłem horyzont swych pojęć za szeroko — i teraz wiem za wiele. Mądrość moja wynaturzyła mnie z pierwotnej uległości i pokory. Z obszarów przeznaczonych ludziom, aby w nich żyli i trwali z pokolenia w pokolenia, wyszedłem z ciekawością palącą i po długiej wędrówce oparłem