Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/200

Ta strona została skorygowana.

galilejskich jest na ziemi tyle, ile jest na niej czynów cnoty i dzieł sztuki. To bardzo dziwne i myślą trąca — o niesprawiedliwość.
Któż może być takim ślepcem, aby nie dostrzegać, że niesprawiedliwość rozlewa się od kresu do kresu świata i życia? Lecz wierzyłam, że zgłoski sprawiedliwości doskonałej jaśnieją jednak w sferach najwyższych wszechbytu, których mądrość ludzka dostrzedz i poznać nie może, lecz ku którym wszechbyt dąży przez mądrość i przez miłość. Tak wierząc, pragnęłam brać czynny udział w galilejskich cudach przemieniania krwi serca swego na wino i miód dla serc innych.
Teraz... niekiedy... cóż? oto pamięć przeprowadza mi pod czołem słowa twoje o szalbierstwach, dokonywanych przez poetów świata.
Niedawno stałam oko w oko z dziwnie rozpołowionym widokiem natury. Jechałam do jednej z osad budniczych, gdy w ucho mi wpadł rozlegający się w pobliżu łoskot, huk, szum. Porzuciłam Avisa wśród wrzosów, które teraz właśnie liliowe kobierce po lesie rozkładają, i poszłam zobaczyć, jaki to żywioł natury rozgadał się tak głośno. Bo głosy to były nie zwierzęce, ani ludzkie, tylko jakiejś siły żywiołowej. Bardzo też wkrótce zobaczyłam jeden z tych naszyjników kryształowych, którymi wieszczki wód gęsto obwieszają łono tej Puszczy: znalazłam się nad Narewką.
Las w tem miejscu ściśliwy, nieprzebitą ścianą stał jakby w skupieniu religijnem, czy w przepaścistej zadumie, i milczał, zdawał się modlić, czy myśleć i tylko w tajemniczem wnętrzu jego coś kiedy niekiedy wzdychało. Narewka zaś, w oddali turkusowa, tu przezkakując wysokie śluzy, tworzyła biały wodospad, który, rzucając się na skośne fale, wznosił piętra alabastrowej piany, huczał, szumiał, dzwonił, krzyczał.
Wśród modlącego się w skupionem milczeniu i czasem tylko wzdychającego lasu szał i gwałt wód tych podobny był do rozpaczy, wybuchającej w zrezygnowanej duszy. Las