Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/201

Ta strona została skorygowana.

i rezygnacya cicho strzelają ku niebu, wodospad i rozpacz z krzykiem rzucają się ku przepaściom. Jak las ten był cichym, w tak ciche zapadłam dumanie.
Cóżeśmy przecie za jedni — myślałam — my, ludzie, nigdy nie syci nieba, ani ziemi, spragnieni ziemi, gdy pogrążamy się w niebie, a umierający z tęsknoty za niebem, ilekroć zbyt szczelnie łonem zwieramy się z ziemią?
Powtórzyłam sobie słowa twoje o wiedzy: «Wszystko, co u ludzi nazywa się wiedzą, jest tylko mglistem jej odbiciem, cieniem tego odbicia, cieniem cienia — wiedza sama w sobie mało się różni od wiary».
I zwolna, z trudnością te słowa twoje przełożyłam na swoje: wszystko, co ludzie poczytują w sobie za cnotę, jest tylko mglistem jej odbiciem, cieniem odbicia, cieniem cienia — cnota z tej strony jest podobną do wiedzy, że pełnej doskonałości nie dościga nigdy.
Musi przyjść zawsze taki kraniec dociekań, na którym czciciel wiedzy mówi sobie: nie wiem! i taki moment, w którym czciciel cnoty mówi sobie: grzeszę! W pierwszym istnieje bezzaradna niedostateczność zmysłów, którymi bada otchłanie wszechbytu; w drugim — z tajemniczych spodów natury ludzkiej wznoszą się nad rolą, zaoraną przez Dobro, pierwotne a niepozbyte iły.
A ideały?
Te nieśmiertelnie, lecz szkicowo unoszą się nad ziemią. Próby niedokonane, szkice niewypełnione... Ale dokończenie, wypełnienie ich kędyś wyżej musi być chyba, bo jeżeli nie, to skąd i po co te początki?
Pragnęłam być Beatryczą, wiodącą istotę kochaną ze sfery w sferę, z gwiazdy na gwiazdę... lecz teraz powstaje we mnie pragnienie palące, aby ktoś mnie samą wziął za rękę, powiódł górą i przywiódł ku gwieździe, któraby prez perłowe zasłony swe ukazała obraz pełny, jawę doskonałą tego, co ziemskie sny przepływa nie wypełnionym i niedościgłym szkicem...