Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/212

Ta strona została skorygowana.

chciej wysłuchać uważnie i odpowiedzieć na nie koniecznie, do takiego zapytania: co uczułbyś i uczynił, gdyby cię doszła wieść, że dobre i piękne dziecko z Giessbach dotąd jeszcze nie zapomniało o tobie i według słów twych: «roni wiele ze swej życiowej energii na jałowe emanacye duszy, zwane wspomnieniem?» Co uczułbyś i uczynił na wieść, że ta dusza kobieca jest stokroć jeszcze czystszą, głębszą, podnioślejszą, niż przez krótki moment wpatrywania się w nią poznać mogłeś, i że w tej duszy obraz wyniesiony z Giessbach nie pobladł, nie zamarł, lecz wbrew szronom rozłączenia kwitnie na podobieństwo róży, codziennie skrapianej żywemi perłami żalu?
Nie składaj tego pytania na szali rzeczy drobnych i nieważnych. Wniknij w nie i w samego siebie i odpowiedz rychło... rychło. Czekam!

XXII.
Mürren.

W dzień beznadziejnej szarugi, w taki dzień jak dzisiejszy, powiódłbym ją ścieżką urwistą ku lodowym wodom i pokazał Walhallę szczytów ściętych lodem, na których świat się kończy. I na amfiteatrze granitowych progów, idących coraz wyżej w mróz i świetność Gigantów, na bujnej zieleni zacisznych podnóży, na załamanej linii lasów wspiętych nad szorstkie stromizmy, na spróchniałych zwłokach drzew najzuchwalszych, sterczących w biernej niesławie opodal sinych lodników, pokazałbym jej rozum i nierozum życia; śmieszną rolę drzew, wysyłanych przez życie w krainę martwoty, po bezpłodną zgubę!
Nie tam kwitnąć kwiatkom wiosennym!
Nie takie wątłe kwiatki współczuć mogą niebezpieczeństwu śmiałków, toczących zapasy z orkanem. Im krzewić się przystoi na grzędzie rodzinnej, w drżącym lęku przed nadaremnem szaleństwem. A pouczywszy je w ten sposób, ode-