skości, wiedza nieśmiertelnego Sfinksa. Myśl moja, zestrojona z myślą świata, rozlewać się może w kręgi nieskończone. Poezya duszy mojej jest zarazem rapsodyą chaosów.
Jestem więc tam, gdzie być chciałem, i nic mnie już z tronu nie strąci. Rozeznałem w sobie wszystkie akordy symfonii wieków i nie potrzeba mi już nikogo. Obce mi są skargi i uśmiechy niemowlęcej Psychy. Nie krępuje już mej wszechwładzy żaden ujawniony dogmat nieświadomości.
Jednak zwycięstwo nie było łatwe. Nigdy nie walczyłem z wewnętrznymi wrogami ducha tak strasznie, jak w chwilach ostatnich. Raz jeszcze ziemia poczęła mnie przyzywać wszystkimi głosami do siebie. Raz jeszcze widma osobistego szczęścia opadły mnie zapalczywą sforą. Raz jeszcze, patrząc na zasępioną panoramę Alp Wallisu i na smugi słoneczne, które przez szczeliny śniadych sufitów schodziły z nieba na ziemię, i na tę, to na ową okolicę lodowców złotawym blaskiem się kładły, pomyślałem sobie, że w tem przypadkowem kołysaniu się blasków i szarości zawarte jest odbicie zbiorowej nawy istnienia. I ona tak się chwieje, zasuwa się w mroki, to znów na smugi jaśniejsze wypływa, a wtenczas losy poszczególnych ludzi, bez winy ich i bez zasługi, świetnieją albo gasną — i nazywa się to ślepotą Przeznaczenia. I zadumany nad rozległością krajobrazu, pomyślałem sobie, iż moje własne życie padło może na taki załom skał smutny, kędy w godzinie mojej żadna światłość nie schodzi, i padło nieszczęśliwie, bo niema anioła miłosierdzia, któryby siłą uczucia zwyciężył chmury i wyłamał w nich okno i ubrał mnie w aureolę przyniesionych z zenitu promieni. Niefortunny przypadek — rzecz nieciekawa. Można wszakże wyczuwać rozumem obieg sił w przyrodzie i wyprowadzać analizą konieczność jałowej zagłady, a mimo to modlić się do życia i chcieć wszystkie jego obszary własną wypełnić istotą! I oto dlaczego, mimo całej mądrości mej, nie czułem się szczęśliwy.
Tymczasem z posiewu trudów i prac, które zmordowały mnie do omdlenia, powstały zarody nowej siły, możności, stokroć wyższej nad możność dawnych i dzisiejszych umy-
Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/246
Ta strona została skorygowana.