Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/260

Ta strona została skorygowana.

Osądź, czy dla kogokolwiek, cokolwiek mogę? Czy mogę cokolwiek dla ciebie?
Ostatni raz przemów jeszcze do mnie, a potem... niech nad twe biedne życie znijdzie jaka jutrznia poranna. Mój poranek przeminął, a o południu zaszła mi drogę noc...

XXVIII.
Giessbach.

Ostatni raz!
Ostatni raz przemawiam do ciebie.
Dziękuję, że wyciągnęłaś do mnie dłoń przyjazną. Dziękuję za życzliwość, za słodycz, za wyrozumiałość siostry, i za to także, że młodość moja nie będzie próżną pamiątek.
Na więcej nie zasłużyłem, alb może nie prosiłem dość gorąco. Lecz ja kolan zginać nie umiem.
Ty musiałaś przecież zrozumieć, czy odgadnąć sercem, co jątrzyło się we mnie raną tęsknoty, co mi było do życia tak potrzebne, jak kwiatom słońce, jak płucom powietrze, co się mogło stać kotwicą i zbawieniem mojem! A że, wiedząc o tem, nie możesz dla mnie nic, to znak, iż tych przepaści, któremi odstręczyłem się od życia i świata, nic też wypełnić nie zdoła. Wydziedziczyłem się z kochania dobrowolnie i z nikim już sprzęgać się niem nie mogę. Wydziedziczony i samotny zostać-bym musiał na zawsze, choćbym nie miał za sobą płomiennych godzin pychy i obłąkania.
Jest to dziś dla mnie jasne i oczywiste jak nigdy, i dlatego nie będę już pukał do wrót twoich.
Jeżelim ci zgotował chwile udręczenia i smutku, wybacz, zapomnij. Twoje serce to potrafi. Wierz mi, żem takiego końca nie spodziewał się, ani pragnął. Podawałem ci napój ze źródeł mocnych i trzeźwiących: a tyś się napiła hyzopu zaprawnego piołunem. Nie, nie chciałem niewolnictwa twych wierzeń. Nie chciałem gasić gwiazd twoich! A jeżeli próbowałem jaskrawą pochodnią rozumu oświetlać grobowce, z któ-