lub cząstkę na własność zdobyć, od szeregu lat dążyć nauczyli się w pewnych porach mieszkańcy Wiednia.
Byliśmy jak inni; szliśmy z falą tłumu, a właściwie udawała się tam Idalia i nas do towarzyszenia sobie namówiła. Nie potrzebowała długo namawiać; młoda towarzyszka jej z łatwą gotowością na projekt przystała, mówiąc, że chętnie świetności Grabenu zobaczy. Lecz gdy dla włożenia odpowiednich ubrań na chwilę odeszła, Idalia tajemniczo zaszeptała do mnie:
— Nie wierz ani trochę, że ma chęć oglądania magazynów na Grabenie. Idzie tam, bo chce przypomnieć sobie chwile, w których miejsce to nieraz zwiedzała z matką. Dwa już lata minęły, a żal po matce tkwi w niej jeszcze bardzo głęboko. Są przecież na świecie takie dziwne natury, że gdy uczucie jakiekolwiek raz w nie wpadnie, już go i po drabinie, chociażby z róż uplecionej, wyprowadzić niepodobna. Ja-bym tak nie mogła... Ja-bym otruła się tak długimi smutkami.
Idalia istotnie jest jedną z tych, których smutek otruwać nie ma czasu, bo odgania go pierwszy powiew strusiego pióra na kapeluszu i roztlenia pierwsza kropla jakiegokolwiek, byle modnego, nektaru.
Zamyśliłem się o tych dziwnych naturach, z których raz zapadłego uczucia, po drabinie, nawet z róż choćby uplecionej, wyprowadzić niepodobna, gdy Idalia wtajemniczyła mię głębiej jeszcze w jedną z tych natur.
— Czy wiesz, co mi wczoraj jeszcze mówiła Henrysia? Kiedy na nią za zbyt długą po matce żałobę gderać zaczęłam, te słowa powiedziała, te zupełnie, pamiętam dobrze, bo było to przecież wczoraj. «Gdybym w przyszłości kiedykolwiek, w Paryżu, czy w Trouville, czy na wierzchołku samej Jungfrau spotkała jaką miłość, która pogodnej mojej wierze wydałaby się lazurowym aniołem, nie spodziewam się klejnotu, któryby mógł dorównać sercu matki», a potem jeszcze dodała: «tem więcej się nie spodziewam, że nie mam już pogodnej wiary».
Piękna terrasa hotelu w Giessbach, wysoka krawędź
Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/306
Ta strona została skorygowana.