Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/313

Ta strona została skorygowana.

szczęścia, serce i rękę podnieść w tym celu powinien, i nie trwożyć się przed myślą, czy wypadkiem przeciwność nie udaremni chęci serca i ręki...
Obawa moja była nadaremną. Ty skłamać przed nią nie mogłaś i ona przede mną nie skłamała. Takim ustom ufać można bez granic i ogromne uczucie bezpieczeństwa, uczucie dziwnie słodkiej pewności mieści się w zaufaniu bezgranicznem.
Idalię znaleźliśmy już w domu, nieco zaniepokojoną i wyrzucającą sobie roztrzepanie, z jakiem utraciła nas była z oczu, ale, ujrzawszy twarze nasze, na których odbijać się musiała jasność przegwarzonych wspólnie rzeczy anielskich, pocieszyła się zupełnie, i oznajmiając prędkie podanie herbaty, zaczęła mię na nią zatrzymywać. Ale oparłem się stanowczo. Nie mogłem w tej chwili znieść pustej gadaniny i musiałem zostać sam na sam z sobą. Lekkiem zaledwie dotknięciem dłoni pożegnałem tę, która była najbezpośredniejszą przyczyną tłumu napełniających mię wzruszeń i myśli. Może to nagłe odejście wzięła za obojętność dla stoczonej tylko co rozmowy, a może głębokie jego pobudki odgadywała, nie wiem. Nie okazała nic. Wróciła do swej zwyczajnej, łagodnej obojętności.
Upłynęły prawie dwie doby, zanim tam powróciłem. W porze już wieczornej, wchodząc do mieszkania Idalii, w przedpokoju usłyszałem muzykę fortepianową — i brew zmarszczyła mi się pomimo woli.
Niedowierzanie i nawet niesmak obudzały we mnie opowiadania Idalii o muzycznym talencie jej młodej towarzyszki, wiedziałem bowiem dobrze, jak płaską banalnością bywają najczęściej w tak zwanym świecie na pokaz wystawiane talenta młodych panien. Cofnąć się jednak nie mogłem i nie chciałem. Istniał we mnie mus, istniała konieczność nieprzeparta zobaczenia jej i rozmawiania z nią w dalszym ciągu.
Do tego domu miałem prawo wchodzić bez oznajmienia. W salonie oprócz grającej nie było nikogo. Dźwięki muzyki zagłuszyły odgłos dzwonka w przedpokoju, a kobierzec, za-