Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/317

Ta strona została skorygowana.

piękną, wysoką, ale nie jedyną, gdy tylko myśli swej pozwoliłem, aby zgodziła się na dobroć i na miłość, z pierwszych zgłosek ich powstawać zaczął poemat i z pierwszych kropel ocean. Istniały one we mnie w postaci siły potencyonalnej i kryjomej, upominającej się o wyzwolenie głosami smutków bezbrzeżnych i osłabnięć niespodziewanych, które sączyły z siebie jady, zatruwające nerwy szczęścia i sam nerw życia.
Abym mógł szczęście poznać i żyć dalej, trzeba było zaklęcia, wyzwalającego siły uwięzione, siły żywe i cierpiące pod zwaloną na nie opoką. Zaklęcie to przyszło mi od wpatrzenia się w duszę twoją i od tej wielkiej dobroci, z jaką rękę pomocy wyciągnęłaś do ginącego.
I wiem już teraz, jak wielkie pomoce nieśćby mogły sobie nawzajem dusze ludzkie, gdyby tak, jak nasze, otwierały się wzajem przed sobą i gdyby mieszkała w nich dobroć, ta dobroć, która daje człowiekowi moc samego siebie od siebie odepchnąć i troskę serdeczną roztoczyć nad innymi.
Nie waham się spowiadać przed tobą ze zmian, które zachodzą w duchu moim i są zapewne zwiastunami dalszych kół i promieniowań wyzwolonych ogni i świateł. Jako myśliciel, nie czuję się bynajmniej upokorzonym przez zwycięstwo, które odnoszą nade mną dawnym nowe napływy doświadczeń i wniosków. Niepodobna mi przypisywać wartości pierwszorzędnej umysłom, które, nakształt kamieni polnych, nieruchomo tkwiących przez wieki w miejscu, gdzie rzucił je wypadek natury, tkwią nieruchomo i aż do końca w podścielisku pojęć, które rozesłała dla nich wypadkowa czynności i wpływów pewnej doby życia. Umysłom takim, sztywnym, albo pysznym, nie dostaje giętkości do podejmowania z drogi życia nowych klejnotów poznania, albo tej szczerej czci dla prawdy, która zmusza do schylania przed nią głowy zawsze i wszędzie, z zupełną niedbałością o tej głowy pychę, czy nieugiętość. Umysły giętkie, lotne, szczere, dla swej żądzy poznania kresu nie znają i przed swą zdolnością poznawania nie stanowią tam i nie zakreślają granic żadnych; nie czują