może, iż słyszałaś coś Pani, a jeśli nie, to pewnie usłyszysz, o kolejach zaprawdę ciężkich, które przebywałam i przebywam jeszcze z przyczyny byłej księgarni mojej wileńskiej. Przed dwoma właśnie miesiącami rozpoczął się dla mnie i trwa dotąd najsmutniejszy może, a najkłopotliwszy najpewniej moment mojego życia. Dlatego uginając się chwilami pod ciężarem wszystkiego, co oburza, boli, zatrważa i zniechęca, długo nie czułam się zdolną do spełnienia najłatwiejszego choćby zadania i ― rękopisu Pani z szuflady biurka mego nie wyjmowałam. Jednak od dwu tygodni zmusiłam się do powrócenia ku lekarce ― pracy, a pierwszą rzeczą, którą uczynić miałam sobie za obowiązek, było przeczytanie pracy Pani. Czytałam ją, chciej Pani wierzyć, z uwagą wielką i najstalszem postanowieniem szczerości względem jej autorki. Szczerą też będę, gdy powiem, że według zdania mego posiadasz Pani talent pisarski wielki. Bardzo energicznie objawił się on w Uliczniku, który mię zachwycił; w powieści Na kącie, jako obszerniejszej, dałyby się może odkryć pewne niedostatki pomysłu i kompozycji, lecz gdzież ich nie ma i któryż z pisarzy jest od nich wolnym? Zresztą, zawód pisarski tę posiada właściwość, że jeśli tylko rozpoczętym jest z niejakim zasobem zdolności twórczej, zdolność tę w sposób szczególny kształci i potęguje. Naturalny to bardzo wynik gimnastykowania umysłu w jednym kierunku. W powieści Pani jest wiele fantazji, uczucia, spostrzegawczości, będących składowemi częściami talentu; ta zaogólnikowość pomysłu i te techniczne usterki w układzie, które zarzucić jej można, nie istniałyby pewnie, gdyby pióro Pani miało więcej doświadczenia i wprawy. W całej literaturze powszechnej liczeni istnieją pisarze, którzy zaczynali karierę swą od rzeczy doskonałych. Zazwyczaj, w utworach pierwszych świeci iskra twórczości, która w następnych dopiero rozpali się w płomię.
Czy przeto mam Panią zachęcać do pracy pisarskiej, do przywiązania do niej nadziei swych, czasu, głównej osnowy życia? Dziś przynajmniej uczynić tego nie mogę. Usta mam pełne piołunu, którego kosztowania doradzać komuś ― wzdragam się. O Pani! Wszędzie zapewne po trochu, ale na naszej ziemi stale i ogólnie biada tym, co serca swe uskrzydlą, górą lecą i prawdom życia w oczy patrzeć przywykają! Na drodze wysokich zadań, w surowych godzinach pracy i myślenia dziwny a straszny rozbrat bierze się z wielu, wielu zjawiskami świata, z któremi życie dało nam ślub dozgonny. Lepiej jest stokroć chodzić wąską, niską, utartą ścieżką razem z wesołą, a przynajmniej zdrową, niestrutą większością. Przecież wiem, że doświadczenie cudze nikogo nie uczy i że są siły nieprzeparte, pchające ludzi ku brzegom
Strona:PL Orzeszkowa - Listy vol2 part2.djvu/12
Ta strona została przepisana.