Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/128

Ta strona została przepisana.

sobie tego tak do serca. Musisz zjeść ze mną obiad, a potem pójdziemy do Opery. Patti występuje dziś, wszyscy idą. Możesz zajść do loży mojej siostry. Będzie kilka eleganckich pań.
— Więc zamordowałem Sybillę Vane, — rzekł Dorjan Gray nawpół do siebie, — zamordowałem ją tak niechybnie, jakgdybym poderznął nożem jej wąską szyjkę. Ale róże kwitną równie pięknie jak przedtem. Ptaki równie radośnie śpiewają w moim ogrodzie. A dziś wieczór mam jeść z tobą obiad, iść do Opery, a potem gdzieś na kolację. Jakże niezwykle dramatyczne jest życie! Gdybym czytał to wszystko w książce, Harry, zdaje się, że płakałbym nad tem. Teraz, gdy zdarzyło się to rzeczywiście, i mnie samemu, wydaje mi się to zbyt cudownem, aby płakać. Oto pierwszy namiętny list miłosny, jaki napisałem w życiu. Jakże to dziwne, że pierwszy swój namiętny list miłosny napisałem do martwej dziewczyny. Chciałbym wiedzieć, czy oni coś czują, ci biali, milczący ludzie, których nazywamy martwymi? Sybilla! Czy ona czuje, dostrzega, słyszy? O, Harry, jak ja ją kochałem! Zdaje mi się, jakby to już lata przeszły. Była dla mnie wszystkiem. Potem przyszedł ten straszny wieczór — czy to było rzeczywiście dopiero wczoraj wieczorem? — kiedy grała tak źle i omal mi serca nie złamała. Wytłumaczyła mi to wszystko. Było to strasznie patetyczne. Ale mnie nie wzruszyło. Uważałem ją za płytką. Potem stało się nagle coś, co mię przeraziło. Nie mogę ci powiedzieć, co, ale to było straszne. Powiedziałem, że nie wrócę do niej nigdy. Czułem, że wyrządziłem jej krzywdę. A teraz ona nie żyje. Boże! Boże! Harry, co ja mam począć? Nie znasz niebezpieczeństwa, które mi grozi, a w niczem nie mogę znaleźć pomocy. Ona dała-