Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/134

Ta strona została przepisana.

i dlatego nie umarła rzeczywistą śmiercią. Dla ciebie przynajmniej była ona zawsze tylko marzeniem, zjawą, snującą się przez sztuki Szekspira i obecnością swoją dodającą im uroku, fletem, przez który muzyka Szekspira brzmiała pełniej i radośniej. W chwili, gdy zetknęła się z życiem rzeczywistem, zepsuła je, a ono zepsuło ją, i to było jej zgubą. Opłakuj Ofelję, jeśli chcesz. Posyp sobie głowę popiołem, bo Kordelja została zasztyletowana. Przeklinaj niebo, gdyż umarła córka Brabantia. Ale nie trwoń łez dla Sybilli Vane. Była mniej rzeczywista, niż one.
Zapanowało milczenie. Wieczór rozściełał mrok w pokoju. Bezszelestnie, na srebrnych stopach wpełzały cienie ogrodu. Barwy przedmiotów bledły.
Po pewnym czasie Dorjan Gray wstał. — Wyjaśniłeś mi mój stan, Harry, — szepnął z westchnieniem ulgi. — Czułem wszystko to, co powiedziałeś, ale lękałem się tego i nie umiałem swych uczuć wyrazić. Jak ty mię dobrze znasz! Ale nie mówmy więcej o tem, co się stało. Było to cudowne doświadczenie. Oto wszystko. Ciekaw jestem, czy życie ma dla mnie jeszcze wpogotowiu coś równie niezwykłego.
— Życie ma dla ciebie wszystko wpogotowiu, Dorjanie. Niema rzeczy, którejbyś nie zdołał sprawić swoją pięknością.
— A przypuśćmy, Harry, że stanę się wychudły, stary, pomarszczony? Co wtedy?
— Ach, wtedy, — rzekł lord Henryk, wstając, — wtedy, drogi Dorjanie, będziesz musiał walczyć o zwycięstwa. Teraz życie ofiarowuje ci je. Nie, musisz zachować swą piękność. Żyjemy w epoce, która za wiele czyta, aby być mądrą, za wiele myśli, aby być piękną. Nie możemy się obejść