Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/146

Ta strona została przepisana.

wystawę na rue de Sèze, zamierza ją otworzyć pierwszego października. Będziesz pozbawiony portretu tylko na jeden miesiąc. Myślałem, że przez tak krótki czas obejdziesz się bez niego. Zresztą napewno będziesz wtedy w podróży. A jeśli ukrywasz go stale za parawanem, nie może ci na nim tak bardzo zależeć.
Dorjan Gray potarł czoło ręką. Pokryte było kroplami potu. Czuł, że stoi na skraju strasznego niebezpieczeństwa. — Mówiłeś mi przed miesiącem, że nie wystawisz go nigdy, — zawołał. — Dlaczego zmieniłes postanowienie? Ludzie, którzy twierdzą, że są konsekwentni, tak samo ulegają kaprysom, jak inni. Jedyna różnica, że wasze kaprysy są niedorzeczne. Nie zapomniałeś chyba, jak zapewniałeś mię solennie, że nic w świecie nie zmusi cię do posłania tego obrazu na wystawę. To samo mówiłeś do Harry'ego.
Urwał nagle, a w oku jego błysnął płomień. Przypomniał sobie, jak lord Henryk powiedział do niego kiedyś pół żartem, pół serjo: „Jeśli chcesz się kiedyś ubawić, zapytaj Bazylego, dlaczego nie chce wystawić twego portretu. Powiedział mi kiedyś, była to dla mnie rewelacja". Tak, może i Bazyli miał swoją tajemnicę. Postanowił go zapytać i wybadać.
— Bazyli, — rzekł, podchodząc do malarza blizko i patrząc mu prosto w twarz, — każdy z nas ma swoją tajemnicę. Powiedz mi swoją, a ja ci moją zdradzę. Dlaczego wzbraniałeś się wystawić obraz?
Malarz drgnął mimowoli. — Dorjanie, gdybym ci to powiedział, lubiłbyś mię może mniej, a z pewnością śmiałbyś się ze mnie. Nie mógłbym znieść jednego ani drugiego. Jeśli żądasz, abym nie oglądał nigdy twego portretu, zgadzam