Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/193

Ta strona została przepisana.

mam z tem wspólnego? Jeżeli Adrjan Singleton fałszuje na wekslu podpis przyjaciela, czy ja jestem jego stróżem? Wiem, jak się plotkuje w Anglji. Mieszczaństwo folguje przy obiedzie swoim przesądom moralnym i szepcze o tem, co się u nich nazywa zepsuciem klas wyższych, aby móc wmówić komuś, że obracają się w eleganckiem towarzystwie i są na poufałej stopie z tymi, których oczerniają. W naszym kraju wystarczy być eleganckim i mądrym, aby poruszyć przeciw sobie wszystkie nikczemne jązyki. A jakie życie prowadzą ci ludzie, którzy chcą być stróżami moralności. Mój drogi, zapominasz, że żyjemy w ojczyźnie obłudników.
— Dorjanie, — zawołał Hallward, — nie o to idzie. Anglja jest dość licha, wiem o tem, a społeczeństwo angielskie najlichsze. Dlatego właśnie chcę, abyś był czysty. Nie byłeś czysty. Ma się prawo sądzić człowieka według wpływu, jaki wywiera na przyjaciół. Twoi przyjaciele zatracają poczucie honoru, dobroci i czystości. Natchnąłeś ich obłędną żądzą użycia. Stoczyli się w przepaść. Tyś ich przywiódł do tego. Tak: tyś ich przywiódł do tego, a jednak zdolny jesteś jeszcze uśmiechać się, jak się teraz uśmiechasz. Ale jest coś gorszego jeszcze. Wiem, że jesteś nieodłączonym przyjacielem Harry'ego. Już z tej choćby przyczyny, jeśli nie z żadnej innej, nie wolno ci było narażać imienia jego pięknej siostry na hańbę.
— Strzeż się, Bazyli. Posuwasz się za daleko.
— Muszę mówić, a ty musisz słuchać. Powinieneś słuchać. Zanim poznałeś lady Gwendolen, nikt nie ważyłby się na cień plotki o niej. Czy dziś istnieje w Londynie choć jedna przyzwoita kobietaj któraby się z nią przejechała