Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/209

Ta strona została przepisana.

tem, co się stało, wcześniej, aż zajdzie konieczność.
Położył się kanapie i spojrzał na tytułową kartę książki. Były to „Emaux et Camées” Gautier'a w wydaniu Charpentier'a na papierze japońskim ze sztychami Jacquemart'a. Oprawa była z cytrynowo-zielonej skóry ze złoconym deseniem w kratkę i nakrapianemi owocami granatu. Otrzymał ją kiedyś od Adrjana Singletona. Gdy przewracał kartki, wzrok jego padł na wiersz o dłoni Lacenaire'a, owej chłodnej, żółtej ręce „du supplice encore mal lavée", z puszystym, rudawym włosem i o „doigts de faune". Spojrzał na własne białe, ostre palce i przewracał dalej kartki, aż doszedł do cudnych stanc o Wenecji: —

„Sur une gamme chromatique,
Le sein de perles ruisselant,
La Venus de l'Adriatique
Sort de l'eau son corps rose et blanc.

Les dômes, sur l'azur des ondes
Suivant la phrase au pur contour,
S'enflent comme des gorges rondes
Que soulève un soupir d'amour.

L'esquif aborde et me dépose,
Jetant son amarre au pilier,
Devant une façade rose,
Sur le marbre d'un escalier".

Jakie te wiersze były cudne! Kiedy się je czytało, zdało się człowiekowi, że jest na zielonych, wodnych ulicach miasta róż i pereł i siedzi w ciemnej gondoli ze srebrnym dziobem