Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/22

Ta strona została skorygowana.

Z ukrytem zadowoleniem wyobrażał sobie nudne śniadanie, które opuścił, zabawiwszy tak długo u Bazylego Hallwarda. Gdyby poszedł do ciotki, spotkałby z pewnością lorda Goodbody, i cała rozmowa toczyłaby się koło wyżywienia ubogich i konieczności zakładania domów poprawy. Każda klasa wygłaszałaby kazania o ważności cnót, do których uprawiania nie miała we własnym życiu sposobności. Bogaci mówiliby o wartości oszczędności, a próżniacy o godności pracy. Jak to wspaniale, że uniknął tego wszystkiego! Gdy pomyślał o ciotce, nasunęła mu się nagle myśl. Zwrócił się do Hallwarda i rzekł: — Mój drogi, teraz sobie przypominam.
— Co sobie przypominasz, Harry?
— Gdzie słyszałem nazwisko Dorjana Gray’a.
— I gdzież to było? — zapytał Hallward z lekkiem zmarszczeniem brwi.
— Nie patrz na mnie tak gniewnie, Bazyli. Było to u mojej ciotki, lady Agaty. Opowiadała mi, że odkryła cudownego młodzieńca, który będzie jej pomagał w East End, i że nazywa się Dorjan Gray. Muszę dodać coprawda, że nie mówiła mi nic o jego piękności. Kobiety nie potrafią ocenić piękności, zwłaszcza kobiety dobre. Powiedziała mi, że jest bardzo poważny i ma ładny charakter. Wyobrażałem sobie istotę w okularach o rzadkich włosach, przeraźliwych piegach i olbrzymich nogach. Szkoda, iż nie wiedział, że to był twój przyjaciel.
— Cieszę się, że tego nie wiedziałeś, Harry.
— Dlaczego?
— Bo nie chciałbym, abyś go poznał.
— Nie chcesz, abym go poznał?
— Nie.
— Mr. Dorjan Gray jest w pracowni, sir, —