Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/224

Ta strona została przepisana.

Dorjan należał do jej wyróżnianych faworytów, powtarzała mu często, iż cieszy się, że nie poznała go w młodości. — Wiem, mój drogi, że zakochałabym się w panu do szaleństwa, — mawiała, — i wyrzekłabym się dla pana wszystkiego. Szczęście, że nie myślano wtedy jeszcze o panu. W owym czasie kapelusze nasze były tak niezdarne, że nigdy nie flirtowałam nawet z nikim. Zresztą była to wina Narborough'a. Był okropnie krótkowzroczny, a to nie przyjemność mieć męża, który nigdy nic nie widzi.
Tego wieczora goście byli dość nudni. Powodem było, jak wyjaśniła Dorjanowi za porządnie zniszczonym wachlarzem, to, że jedna z jej zamężnych córek przyjechała niespodzianie z dłuższemi odwiedzinami, a nadomiar przywiozła z sobą męża. — Uważam to za bezwzględne z jej strony, mój drogi, — szeptała. — Coprawda i ja odwiedzam ją co lata, wracając z Homburga, ale tak stara osoba, jak ja, potrzebuje niekiedy trochę świeżego powietrza, a zresztą ja ją naprawdę budzę z letargu. Nie może pan sobie wyobrazić, jakie oni tam życie prowadzą. To najczystszy, niesfałszowany żywot wiejski. Wstają wcześnie, bo dużo mają do robienia, kładą się wcześnie, bo mało mają do myślenia. W całem sąsiedztwie nie było skandalu od czasu królowej Elżbiety, więc po obiedzie wszyscy sypiają. Niech pan nie siada koło nich. Będzie pan siedział przy mnie i bawił mnie.
Dorjan szepnął grzeczny komplement i rozejrzał się po pokoju. Tak: było to naprawdę nudne towarzystwo. Dwóch osób z pośród obecnych nie widział dotąd nigdy, reszta byli to: Ernest Harrowden, jeden z owych przeciętnych ludzi w średnim wieku, jakich widuje się często w klu-