Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/227

Ta strona została przepisana.

— Jak możesz, Harry! — zawołał Dorjan.
— Dość romantyczne wyjaśnienie, — roześmiała się pani domu. — Ale jej trzeci mąż, lordzie Henryku! Nie chce pan chyba powiedzieć przez to, że Ferrol jest czwartym?
— Bezwątpienia, lady Narborough.
— Nie wierzę panu ani słowa.
— Niech pani zapyta mr. Gray'a. To jeden z jej najbliższych przyjaciół.
— Czy to prawda, mr. Gray?
— Ona tak twierdzi lady Narborough, — rzekł Dorjan. — Pytałem, czy nosi, jak Małgorzata z Navarry, zabalsamowane serca swoich mężów u pasa. Odpowiedziała, że nie, bo żaden z nich nie miał serca.
— Czterech mężów! Daję słowo, to „trop de zêle".
— „Trop d'audace", powiedziałem jej, — odparł Dorjan.
— Och! ona jest dość odważna na wszystko, mój drogi. A jakim człowiekiem jest Ferrol? Nie znam go.
— Mężowie pięknych kobiet należą do sfery złoczyńców, — rzekł lord Henryk, popijając wina.
Lady Norborough uderzyła go wachlarzem. — Lordzie Henryku, nie dziwię się wcale, iż świat twierdzi, że pan jest złośliwy.
— Który świat tak twierdzi? — zapytał lord Henryk, podnosząc brwi. — Musi to być chyba tamten świat. Z tym jestem w najlepszych stosunkach.
— Każdy, kogo znam, twierdzi, że pan jest złośliwy, — zawołała stara pani, potrząsając głową.