Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/230

Ta strona została przepisana.

Ruxton. — Musi pan przyjść do mnie znowu na obiad. Jest pan doskonałym środkiem wzmacniającym, znacznie lepszym, niż te, które mi przepisuje Sir Andrew. Ale musi mi pan powiedzieć, jakich ludzi chce pan zastać. Będzie to czarujące towarzystwo.
— Lubię mężczyzn z przyszłością i kobiety z przeszłością, — odparł lord Henryk. — A może sądzi pani, że byłoby to wyłącznie damskie towarzystwo?
— Obawiam się, — rzekła lady Narborough ze śmiechem, wstając od stołu. — Przepraszam najmocniej, droga lady Ruxton, — dodała, — nie spostrzegłam, że pani pali jeszcze.
— Nic nie szkodzi, lady Narborough. Palę o wiele za dużo. Muszę się na przyszłość ograniczać.
— Ależ nie, lady Ruxton, — rzekł lord Henryk. — Powściągliwość to rzecz fatalna. „Dość" to tyle co posiłek. Więcej niż „dość" to już uczta.
Lady Ruxton spojrzała nań z zaciekawieniem. — Musi mnie pan odwiedzić któregoś popołudnia i objaśnić mi to wszystko, lordzie Henryku. Wygląda to na bardzo ciekawą teorję, — rzekła i wyszła z pokoju.
— Nie zajmujcie się tylko za długo polityką i plotkami, — zawołała lady Narborough od drzwi. — Bo my się tam nagórze napewno zaczniemy kłócić.
Mężczyźni roześmiali się, a mr. Chapman powstał uroczyście z końca stołu i przeszedł na pierwsze miejsca. Dorjan Gray zmienił miejsce i usiadł obok lorda Henryka. Mr. Chapman zaczął mówić donośnym głosem o sytuacji w Izbie Gmin. Atakował swoich przeciwników. Słowo „doktryner" — słowo straszliwe dla duszy brytyj-