Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/252

Ta strona została przepisana.

— Zapiszę to sobie dziś wieczorem.
— Co?
— Że sparzone dziecko lubi ogień.
— Nie tknął mnie nawet ogień. Skrzydła nam nieuszkodzone.
— Używasz ich do wszystkiego prócz ucieczki.
— Mężczyźni dali kobietom odwagę. To nowe doświadczenie dla nas.
— Masz rywalkę.
— Kogo?
Roześmiał się. — Lady Narborough, — szepnął. — Uwielbia go.
— Żałuję bardzo. Zamiłowanie do starożytności jest dla nas, romantyków, niebezpieczne.
— Romantyków! Używacie metod naukowych.
— Mężczyźni nauczyli nas ich.
— Ale ich nie wyjaśnili.
— Określ naszą płeć, — padło wyzwanie.
— Sfinksy bez tajemnic.
Księżna spojrzała na niego z uśmiechem.
— Jak długo mr. Gray nie wraca! — rzekła. — Chodź, pomożemy mu. Nie powiedziałam mu, jaki jest kolor mej sukni.
— Ach! musisz stosować kolor sukni do jego kwiatów, Gladyso.
— Byłoby to przedwczesnem poddaniem się.
— Sztuka romantyczna zaczyna się od punkktu kulminacyjnego.
— Muszę sobie zarezerować odwrót.
— Na sposób partyjski?
— Oni szukali bezpieczeństwa na pustyni. Jabym się na to nie zdobyła.
— Niezawsze pozostawia się kobietom wybór, — odparł lord Henryk, gdy z końca oranżerji doszedł ich zdławiony jęk, po których na-