Ta strona została przepisana.
lub niepokój jego życia. Wreszcie pchnął drzwi i wszedł.
Na kupie worków leżały w kącie zwłoki mężczyzny, w grubej koszuli i niebieskich spodniach. Pstra chustka przykrywała mu twarz. Obok migotała brudna świeca, wetknięta w butelkę.
Dorjan wzdrygnął się. Czuł, że ręka jego nie byłaby zdolna ściągnąć tej chustki, i przywołał jednego z parobków.
— Zdejmcie mu to z głowy. Chcę zobaczyć twarz, — rzekł, wspierając się o odrzwia.
Kiedy parobek spełnił rozkaz, Dorjan zbliżył się. Z warg jego zerwał się okrzyk radości. Człowiekiem, ustrzelonym w gęstwinie, był James Vane.
Stał jeszcze kilka minut, patrząc na trupa. Kiedy jechał do domu, w oczach miał łzy, gdyż wiedział, że jest bezpieczny.