Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/52

Ta strona została przepisana.

księżną, nazwałby otyłością. Naprawo od niej siedział Sir Tomasz Burdon, radykalny członek parlamentu, który stosował program swej partji tylko w życiu publicznem, w prywatnem zaś szedł za przewodem najlepszych kucharzy, jadając w myśl mądrej i znanej reguły, z torysami, a myśląc z liberałami. Na lewo siedział mr. Erskine of Treadley, stary pan pełen wdzięku i kultury, dotknięty jednak złym nawykiem milczenia, gdyż jak oświadczył kiedyś lady Agacie, powiedział już przed trzydziestu laty to, co miał do powiedzenia. Sąsiadką jego była mrs. Vandeleur, prawdziwa święta wśród kobiet, tak jednak tęga i źle ubrana, że wyglądała, jak niedobrze oprawiona książka do nabożeństwa. Na szczęście dla niego miała po drugiej stronie lorda Faudel'a, miernotę duchową w średnim wieku, łysego jak orędzie ministerjalne w Izbie Gmin, do którego mówiła z powagą, będącą owym niewybaczalnym błędem w który, jak zauważył kiedyś, popadają wszyscy prawdziwie dobrzy ludzie i z którego nikt z nich nie może się nigdy zupełnie wyzwolić.
— Rozmawiamy o biednym Dartmoorze, lordzie Henryku, — zawołała księżna, kiwając do niego przyjaźnie głową przez stół. — Czy przypuszcza pan rzeczywiście, że poślubi on tę uroczą dziewczynę?
— Sądzę, księżno, że ona zdecydowała mu się oświadczyć.
— Jakie to straszne! — zawołała lady Agata. — Rzeczywiście trzebaby temu zapobiec.
— Dowiaduję się z pewnego źródła, że ojciec jej ma sklep z amerykańskiemi towarami łokciowemi, — rzekł Sir Tomasz Burdon z pogardą.
— Wuj mój przypuszczał, że rzeźnię świń, Sir Tomaszu.