Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/69

Ta strona została skorygowana.

nością widziałem tę dziewczynę, bo mgła łez przesłoniła mi oczy. A jej głos — nigdy nie słyszałem takiego głosu. Był początkowo cichy, o głębokich, miękkich tonach, które zdawały się wpadać do ucha zoddzielna. Potem stał się nieco głośniejszy i brzmiał jak flet lud daleki obój. W scenie ogrodowej drażała w nim owa ekstaza, którą się słyszy przed wschodem słońca, gdy słowiki śpiewają. Potem przyszły chwile, gdy brzmiała w nim dzika namiętność skrzypiec. Wiesz, jak może mnie wzruszyć głos. Twojego głosu i głosu Sybilli Vane nie zapomnę nigdy. Kiedy przymykam oczy, słyszę je, a każdy mówi inaczej. Nie wiem, za którym mam pójść. Dlaczego nie miałbym jej kochać? Harry, kocham ją. Jest dla mnie wszystkiem. Chodzę tam co wieczór, aby ją zobaczyć. Raz jest Rozalindą, nazajutrz Imogeną. Widziałem ją konającą w ponurej włoskiej kaplicy grobowej, gdy spijała truciznę z warg ukochanego. Towarzyszyłem jej przez las ardeński, gdy szła jako wdzięczny chłopiec, ubrana w spodenki, kurtkę i czapeczkę. Wpadała w obłęd, przychodziła do występnego króla, przynosząc mu rutę i gorzkie zioła. Była niewinna, a czarne ręce zazdrości łamały ją jak źdźbło. Widziałem ją we wszelkich epokach i we wszelkich strojach. Zwykłe kobiety nie przemawiają do naszej wyobraźni. Ograniczone są do swojej epoki. Żaden blask ich nie zmienia. Dusze ich poznaje się równie łatwo, jak ich kapelusze. Można je zawsze znaleźć. Nie otacza ich żadna tajemnica. Jeżdżą rano do parku, a po obiedzie plotkują przy herbacie. Mają swój wieczny uśmiech i elegancką postać. Są tak przejrzyste. Ale aktorka! Jakże inną jest aktorka! Harry! dlaczego mi nie powiedziałeś, że jedyną istotą godną miłości jest aktorka?