dła i usnęły smacznie, znużone daleką drogą.
Przez cały miesiąc naprawiały bociany swe stare gniazdo, wyściełały je mchem, trawą, a nawet papierem, znalezionym za płotem zagrody.
Po kilka razy dziennie odlatywały na łąki lub nad brzeg rzeki Bzury.
Miały tam boćki używanie!
Kroczyły po wysokiej trawie, poważne i jakgdyby zamyślone.
Wypatrywały jednak wszystko, co było do zjedzenia.
Co chwila pochylały się i porywały żaby, nieostrożne myszy polne, krety, a raz nawet upolowały żmiję. Młóciły ją dziobami tak długo, dopóki nie ogłuszyły zupełnie.
Wtedy pani bocianowa, porwawszy ją wpół, zadarła głowę i łyknęła, podobnie jak człowiek łyka smaczny makaron.
Nad brzegiem Bzury bocianie małżeństwo znajdowało też inne przysmaki: rybki, pijawki, mięczaki, które wyciągały z muszli.
Bocian, niezmiernie z tego ucieszony, tańczył przed małżonką, zabawiając ją.
Strona:PL Ossendowski - Daleka podróż boćka.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.