Uderzeniem potężnej łapy zabił jednego babuina, drugiego przygniótł ciężarem swego ciała.
Małpa zręcznie mu się wywinęła, lecz lampart dosięgnął ją łapą, wbijając w babuina ostre, zakrzywione pazury.
Małpa wydała głośny, rozpaczliwy jęk.
Wtedy zaczęły się dziać dziwne, trudne do uwierzenia rzeczy.
Cała gromada babuinów zeskoczyła na ziemię i okrążyła strasznego wroga.
Robiąc ogromne susy, mknęły ku niemu i, zapominając o strachu i niebezpieczeństwie, drapały lamparta, gryzły, wyrywały mu sierść i skakały do oczu, krzycząc przeraźliwie, warcząc i zgrzytając zębami.
Drapieżnik bronił się krótko, ponieważ zrozumiał, że ulegnie rozwścieczonej gromadzie babuinów. Oglądając się co chwila i błyskając ogromnemi kłami, cofał się z opuszczonym ogonem i stulonemi uszami. Małpy ścigały go, pozostawiając na polu bitwy kilku rozdartych pazurami drapieżnika towarzyszy.