ci! Są już dorosłe i mogą razem z nami lecieć do ciepłych krajòw!
Maniusia dopiero teraz poznała boćkową żonę.
Stała ona zwykle na jednej nodze w gnieździe na dachu, karmiła i czyściła pisklęta. Gdy zaś dziatki jej wyrosły i porzuciły gniazdo, boćkowa klekotała żałośnie i długo tęskniła za niemi.
— To nie odleciałyście jeszcze? — spytała dziewczynka.
— Dziś próbowałyśmy dopiero siłę naszych skrzydeł, — o świcie odlecimy na dobre!
— Szczęśliwej drogi! — zawołała Maniusia.
Boćkowa przechyliła głowę na bok i powiedziała:
— Poleć z nami! Piękna to podróż — i piękny jest kraj, gdzie spędzamy zimę. Ciepło tam zawsze i słonecznie... Poleć! Całe nasze towarzystwo zaprasza ciebie, Maniusiu!
— Ależ ja nie mam skrzydeł... — smutnym głosem odpowiedziała dziewczynka. — O, gdybym mogła latać, wtedy odrazu poleciałabym z wami!
Strona:PL Ossendowski - Drobnoludki.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.