Strona:PL Ossendowski - Drobnoludki.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.
7

Ani drzewka, ani źdźbełka! Zwierzęta tu nie zaglądały, ani ptaki nie zalatywały.
Pustynia!
Ale teraz młoteczki, rydelki i kilofiki w rękach pracowitych drobnoludków zmieniły wszystko.
Nagie, martwe skały okryły się ziemią żyzną.
Na niej wyrosła trawa soczysta i wysoka.
Pasterze przygnali tu krowy, owce, kozy i konie na pastwisko.
Kosiarze ponastawiali długich i wysokich stogów.
Na ziemi czarnej zasadzone rączkami drobnoludków ziarenka rozrosły się obficie i potężnie.
Szumią tam teraz bory świerkowe i sosnowe, o czemś gwarzą i pachną żywicą.
Różne zwierzęta znalazły dla siebie schroniska w gąszczu drzew.
Na polanach leśnych pasą się jelenie o pięknych wieńcach rozłożystych i sarny płochliwe.
Tam, gdzie drobnoludki posiały niegdyś ziarna dębów i buków, żerują dziki, ryjąc ziemię i szukając żołędzi i smacznych korzeni.
Po drzewach skaczą wiewiórki rude.