Strona:PL Ossendowski - Rudy zbój.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

małych lisiątek, dalibyśmy sobie radę! Ale… twój tatuś zastrzelił go w zimie… Pamiętasz? Pokazywał ci zapewne jego ciemno brunatne futerko z prawie czarnym ogonem?… Musiałam więc sama wykarmić moje dzieci… Cóż mi pozostawało? W lesie o zdobycz trudno… Odważyłam się zajrzeć do waszego chlewka… bo był najbliższy od mojej nory… Wiedziałam, że mogę nie powrócić z wyprawy, lecz mimo wszystko musiałam iść… A teraz… a teraz… koniec!… Niewola!… Moje lisiątka… mała miła Ostrokiełka… zginą z głodu… U — u — u — o — o — o — au!
Liszka rozełkała się tak przeraźliwym jazgotem, że Jędrkowi aż łzy stanęły w oczach. Zdało mu się, że to jego mamusia płacze i że to on sam ma zginąć niebawem.