Strona:PL Ostatnie dni świata (zbiór).pdf/13

Ta strona została przepisana.

wymyślał na parlament, królów, sędziów, prawa i wypowiadał głębokie zadowolenie z okropne] klęski, która zniszczyła całą cywilizację.
Wzamian jednak los oszczędził jednego z najznakomitszych ludzi w Heljopolisie, — mądrego i dobrego króla Mereditha XVI. Portrety nie dawały dokładnego wyobrażenia o wyglądzie jego królewskiej mości. Wszyscy malarze umówili się jakby, żeby przedstawiać go nie takim, jak jest na prawdę, lecz takim, jak być powinien. Niema w nim nic majestatycznego, a gdy milczy i siedzi w jamie, do której gwiazda nas zagnała, możnaby go wziąć za jednego z tych ludzi pozbawionych pracy, wynędzniałych z głodu i znużonych ustawicznemi niepowodzeniami, jakich tysiące błąkało się po miastach starego świata.
Wczoraj Nr 369 długo siedział obok Mereditha, przypatrując mu się tak uważnie, jakby rozwiązywał jakieś karkołomne zagadnienie.
— Więc to jest król? — zapytał Bezimienny, zwracając się do mnie, — ten sam król, który mógł wziąć pióro i napisać: Nr 369 zostaje mianowany na gubernatora Heljopolisu“, albo Nr 369 nadaje się tytuł hrabiowski“, a mnie zrobiliby gubernatorem, hrabią i wszystkiem, czemby się jemu podobało. Ale on mógł również wziąć pióro i napisać: „wyprowadzić Nr 369 na skałę, gdzie wykonywane są wyroki śmierci i zrzucić go z wysokości 500 stóp“. Wszystko to mogliście zrobić?
— Mogłem, — odrzekł król z uśmiechem.
— No, a teraz, któż wy jesteście?