Strona:PL Ostatnie dni świata (zbiór).pdf/79

Ta strona została przepisana.

dakcji długie nożyce, za pomocą których robił codzienny przegląd prasy, pobiegł za kulisy, wyważył drzwi garderoby i zobaczył baletnicę, siedzącą na kanapie obok jakiegoś nieznanego młodzieńca w czarnym płaszczu. Volney zadał jej nożycami straszliwy cios w serce i nagle krzyknął przeraźliwie, okazało się bowiem, że broń jego uwięzła między dwoma warstwami błyszczących, miedzianych kół.
Aparaty braci Aplon były tak wydoskonalone, że w godzinę potem zeszyta baletnica tańczyła, jak zawsze; nie mogła się tylko kłaniać, ponieważ nożyce Volney’a wybiły jej z piersi dwa koła, niezbędnie do tego ruchu potrzebne.
Miedzy maskami na Placu Królewskim znajdowało się mnóstwo lalek. Przechadzały się gromadkami w towarzystwie maszynistów, a śmiech ich był tak wesoły i zaraźliwy, że zdawało się istotnie, jakby na placu panowała najszczersza wesołość.
Noc tę spędziłem u mego przyjaciela, Wayttmana, który mieszkał w samym środku miasta.
Następnego dnia czerwone światło od rana do wieczora zalewało ulice wszechświatowego miasta.
Kometa i sześć jej promieni zajmowały połowę nieba.
Od czasu do czasu tuż koło niej wybuchały snopy iskier, rozsypujących się nakształt fajerwerku. O godzinie piątej wieczorem zaczął padać deszcz drobnych kamieni, które poraniły i zabiły kilkanaście tysięcy ludzi.
Ulice opustoszały. Zostały na nich tylko trupy