Wielki smoku, nieznany przed wieki dawnemi
Postrachu nowych ludów i ciężarze ziemi.
Apollo ostrym grotem naciąga cięciwę,
Który wprzód ciskał tylko na łanie pierzchliwe;
Tysiąc strzał w smoka wraził, wypróżnił kołczany,
Nim go zgromił, nim czarną krew wysączył z rany.
Lękając się, by sława tak wielkiego dzieła
W przepaściach zapomnienia kiedyś nie zginęła,
Na cześć swoją stanowi Pytyjskie igrzysko,
Od zgromionego smoka biorące nazwisko.
Tam za męstwo i zręczność zwycięscy młodzieńce
Z liścia dębu splecione zdobywali wieńce.
Jeszcze lauru nie było; nawet Feb przywdziewa
Wieniec, uwity z liści rozlicznego drzewa.
Był gmach Słońca wyniosły, na słupach podcienie
Złote sypało blaski, a pyrop[1] płomienie;
Szczyty słoniową kością wspaniale jaśnieją,
Podwoje, całe srebrne, blask wokoło sieją.
Nad kruszce droższa praca, bo Wulkana dłutem
Morze, świat obwodzące, było tu wykutem,
Ziemia i okrąg nieba, nad ziemią wiszący;
Na morzu widać bóstwa, pływa Tryton grzmiący
I Proteusz odmienny i Egeon z niemi,
Dzierżąc się wielorybów dłońmi olbrzymiemi.
Jest i Dorys z córkami; część po morzu płynie,
Część suszy włos zielony, siedząc na darninie,
Inne jadą na rybach. Mają podobieństwo,
- ↑ Pyrop — mieszanina miedzi i złota.