Gdzie Indje rzeźwią wody bystrego Gangesu,
Skarałeś Penteusza i Likurga winy
I chytrych Tyreńczyków zmieniłeś w delfiny.
Ty, wprzągłszy ostrowidze w wozy tryumfalne,
Kierujesz ich pobiegiem przez wędzidła stalne;
Satyry śpieszą z tobą i starzec opiły[1],
Co laską wątłe nogi i mdłe wspiera siły
I nie krzepko na słabym trzyma się osiełku.
Gdzie stąpisz, pełno wszędzie radosnego zgiełku,
Brzmią Bakchantek odgłosy, tyrsy w ręku błyszczą,
Tłuczą bębny i kotły i piszczałki świszczą.
»Witaj, dawco pokoju! Przyjm łaskawie dary!«
Śpiewają Ismenidy, przynosząc ofiary.
Lecz córki Miniasza dnia tego nie święcą,
A Minerwą zajęte, częścią wątek kręcą,
Częścią postawy snują, częścią tkają płótno
I każda gna do pracy służebnicę smutną.
Wtem niewidzialnie bębny odezwą się hukiem
I krzywe trąby głośnym wtórują pomrukiem.
Grzmią kotły i wonieją mirry i szafrany.
O cudzie niepojęty! Postaw, już utkany,
Zieleni się, cześć nitek prawie oczywiście
Przechodzi w różdżki winne, macice i liście;
Cześć nakoniec w jagody zwolna się przemienia,
A szkarłat swoim blaskiem grona przyrumienia.
Już i dzień dogorywał i ten czas nastawał,
Co się ani ciemnością ani światłem zdawał,
Czas między dniem i nocą niepewny, nieścisły;
- ↑ »Starzec opiły« — Silenus, najstarszy ze Satyrów, wychowawca i nieodstępny towarzysz Bakchusa.