Wtem zatrzęsły się ściany i pochodnie błysły,
I płomyki jaskrawo cały dom pokryją,
A dzikich zwierząt widma przeraźliwie wyją.
Po dymiących się izbach siostry przelęknione
Przed ogniem i płomieniem chcą znaleźć zachronę;
A gdy cieniów szukają, lekkie naraz błonki
I szczupłe nader pierze pokrywa ich członki.
Lecz jak się dokonała ta cudowna zmiana,
Nie dała tego widzieć ciemność nieprzejrzana.
Piór na sobie nie mają, kształt ich jest obrzydły,
Ale mogą ulatać przejrzystemi skrzydły;
Cienkie im tylko ciało zostaje po zmianie
I cienkim wyrażają głosem narzekanie.
Każda kryje się w strzechach i światła się strzeże,
Ze zmianą tracą imię, zwą się niedoperze.
Wzmacnia się cześć Bakchusa przez karę bezprawia,
Wielkość nowego boga Ino wszędzie wsławia;
Ona jedna z sióstr tylu jest obcą żałobie
Prócz tej, której doznała na rodziny grobie.
Dumna ze swego szczęścia, czuła radość słodką,
Będąc króla małżonką, będąc boga ciotką.
Widząc to, Juno rzekła: »Mogłoż jedno dziecko
W delfiny zmienić majtków za ich myśl zdradziecką,
Syna na rozszarpanie oddać własnej matce
I trzy siostry w spokojnej prześladować chatce;
A Juno będzie skargi czcze wznosić przed światem?
Tenże kres mej potęgi? Dosyćże mi na tem?