Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/136

Ta strona została przepisana.

Zgiąwszy kark niecierpliwy, zmusiły pruć ziemię;
Czary wojnę wrzuciły w srogie wężów plemię,
Czary uśpiły smoka, greckie miasta złotem,
A matki darząc synów szczęśliwym powrotem.
Przez czary niech dostanę dziś ziół, których siła
Z starościby zgrzybiałej młody wiek wskrzesiła.
Spełńcie modły! — Spełniają, bo już skrzą się gwiazdy
I wóz smoczy zstępuje z niebios do mej jazdy«.
Rzekła; wtem ze smokami wóz spoczął na ziemi;
Wsiada Medea, wstrząsa wędzidły lekkiemi
I pędem wyjechawszy w podniebną dziedzinę,
Już pod sobą tessalską spostrzega dolinę;
Stąd na Ossie, Peljonie, Pindzie i Otrydzie
I na Olimpie wzrosłe zbierać zioła idzie.
Jedne razem z korzeniem rwie upodobanym,
Z drugich wierzch tylko sierpem ucina miedzianym;
Nad Apidanem zielska użęła niemało,
Niemniej się z nad pobrzeża Amfryzu zebrało;
Dość jej Penej i wody sperchejskie przyniosły
I Enipej i Bebes, sitowiem zarosły;
Przy Antedonie zioło żywotne zerwała,
Jeszcze niesławne zmianą Glaukowego ciała[1]
Już na zbieraniu roślin dzień minął dziewiąty,
Jak smokami najdalsze zwiedziła zakąty;
Wreszcie wraca, a smoki samą tylko wonią
Wnet wątłą ze starości skórę z siebie ronią.
Nie wchodzi w próg Medea, pod niebem przebywa
I przed Jazona okiem nawet się ukrywa.

  1. Rybak Glaukus, spożywszy »żywotne zioło«, skoczył do morza, gdzie go bogowie przemienili w morskiego bożka.