Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/159

Ta strona została przepisana.

Przeciwko mnie na próżno szuka w niej obrony:
Zginie«. — Tak wyrzekł dumny, a z postawą hardą
Wspiął się na palce, w ręce wziął siekierę twardą,
I już, już spaść na dzika ma siekiera sroga:
Ten staje i gdzie śmierci najłatwiejsza droga,
W słabiźnie bohatera oba kły utopił.
Padł Arkas, oddał wnętrza i ziemię krwią skropił.
Zaraz Pirytoj dzidą w odyńca uderza.
Tezej, w niebezpieczeństwie postrzegłszy rycerza:
— »O milszy mi nad życie! Zatrzymaj się — krzyczy —
Uległ Arkas śmiałości nazbyt wojowniczej«.
Rzekłszy, z wielkim zamachem ciężki oszczep ciska.
Już śmierć groźnego dzika zdawała się bliska,
Lecz gałąź cienistego dębu cios odwróci.
A w tem Jazon powtórnie swój pocisk wyrzuci
I miast dzika biednego Celadonta razi;
Grot przeszywa wnętrzności i aż w ziemię włazi.
Znów Meleager z zmiennem szczęściem się potyka:
Jeden grot w ziemi, drugi w grzbiecie utkwił dzika.
Gdy ten, zgrzytając, pianę razem ze krwią toczy
I po ziemi się ciska, bohater przyskoczy,
Juszy go jeszcze bardziej i śmierci zadatki,
Całą siłą mu wpycha grot między łopatki.
Wznosi się krzyk radosny ucieszonej młodzi;
Każdy ścisnąć zwycięską prawicę przychodzi,
Każdy dziwi się jeszcze ogromowi dzika,
Każdy grot w nim utapia, ale nikt nie tyka.
Sam Meleager stopą gniecie łeb zwierzęcia
I tak mówiąc, dopełnia swego przedsięwzięcia:
»Chciej, piękna Atalanto, dzielić ze mną chwałę,
Boś najpierwsza krwią dzika zrumieniła strzałę«.