Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/212

Ta strona została przepisana.

Już gniew Feba i morza został ubłagany.
Natychmiast tysiąc żagli nadął wiatr życzliwy
I po trudach wysiedli na frygijskie[1] niwy.


XLVI. Cygnus.

Na krańcach trojakiego świata: między morzem,
Między ziemią i niebios rozległem przestworzem
Jest miejsce, skąd najdalsze widzieć można kraje,
Skąd ze świata całego głos słyszeć się daje.
Tam Wieść na szczycie góry w wielkim mieszka gmachu,
Jest doń tysiąc dostępów i tysiąc dziur w dachu,
W bramach drzwi niema, w nocy otwarty i we dnie;
Wszędzie, wewnątrz i zewnątrz, wiszą blachy miednie,
Więc brzęczy, głos oddaje, powtarza, co słyszy,
Nigdzie niema spokoju, w żadnej izbie ciszy.
Nie są to jednak wrzaski, lecz głuche pomruki;
Tak zdala słychać morza przyciszone huki,
Lub ostatnie, dalekie odgłosy po burzy,
Gdy się z czarnych obłoków pogoda wynurzy.
Tłum zalega komnaty: ci idą, ci wchodzą,
Prawdziwe wydarzenia i fałsze przywodzą,
Krzyżują się pogłoski w rozlicznej przemianie.
Tu próżniaków zabawia czcze opowiadanie,
Tam roznoszą nowinki; wzrasta fałszu miara,
Bo każdy coś nowego dołożyć się stara.
Tu mieszka Łatwowierność, tu niepewne Słuchy,
Tu Myłki lekkomyślne i nagłe Rozruchy,

  1. »Frygijskie« — trojańskie (Frygja graniczyła z krainą Trojańską; metonimja)