Pogrzebami znękany gdy lud cały widzi,
Że zaraza z lekarzy i doświadczeń szydzi,
Idą nakoniec błagać pomocy od nieba,
Aż do śródziemnych Delfów, do wyroczni Feba,
I proszą, aby radę pomocną objawił
I tak potężne miasto od zagłady zbawił.
Zadrżał zdrój, laur i strzały błaganego boga
I taki głos proroczy z świętego trójnoga
Wzruszył wylękłe serca: »Nie w naszej krainie,
Bliżej ci było rady szukać, Rzymianinie!
Nie Apollo cię wesprze, lecz syn Apollina[1].
Pod szczęśliwą więc wróżbą śpiesz do mego syna«.
Roztropny senat, o tej wróżbie pouczony,
Wyśledza, gdzie syn Feba odbiera pokłony,
I nad brzeg epidaurski szykuje wyprawę.
Tam ledwie wiatry krzywą przypędziły nawę,
Wchodzi do rady starszych poselstwo i prosi
O wydanie mu boga, co jak wyrok głosi,
Rzym uwolni od klęski i rany zagładzi.
Różnią się w zdaniu Grecy: ci dać pomoc radzi,
Inni, których wstrzymuje i wiara i trwoga,
Chcą na zawsze zachować swój skarb, swego boga.
Jeszcze radzą, gdy światło przed zmierzchem ucieka,
A noc ciemna krąg ziemski pomroką powleka.
Wtem bóg pomocny staje przy posła łożnicy
W postaci, w jakiej zwykle widać go w świątnicy;
W jednej ręce kij trzyma, a zaś brodę długą,
Aż na pierś spadającą, głaszcze ręką drugą
I tak swoją mu łaskę życzliwie wyraża:
- ↑ Eskulap, czczony w Epidaurze.