Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/129

Ta strona została przepisana.

tak śmiałego zamiaru, dreszcz wstrząsnął jego ciałem, tchu zabrakło mu w piersiach. Niezmierna łatwość, z jaką silnie wzruszenia, przy lada okoliczności powstają w sercu młodych ludzi, czyni z uczuciowego ich życia dziwaczny chaos zuchwale śmiałych nadziei i bojaźliwości, do tchórzostwa nieraz posuniętej. Zaledwie Ireneusz zdał sobie sprawę z dręczącej go pokusy a już niedowierzająco wruszając ramionami pomyślał:
— To nie ma sensu!!
Ale wydawszy tak stanowczy wyrok, pod pozorem gromadzenia argumentów, dowodzących niemożliwości urzeczywistnienia tego zamiaru, począł stawać w jego obronie;
— Jakby mnie ona przyjęła?
Wspomnienie pięknych oczów i czarującego uśmiechu, nasunęło mu odpowiedź:
— Przecież postępowała ze mną tak uprzejmie, z taką pobłażliwością...
I znów pytał:
— Czemże usprawiedliwię się, że składam jej wizytę w niespełna dwadzieścia cztery godziny po poznaniu jej? Nie lękaj się — odpowiadał głos tajemniczej pokusy — pośpiech ten nie sprawi jej przykrości. — Ale nie jestem ubrany? Jesteś niedaleko domu. Nie wiem, gdzie ona mieszka?... Ale Klauryusz wie, pójdź i spytaj się go.
Ta myśl wydała się Ireneuszowi zbawieniem,