jakim cię poznałam przed ośmioma laty!... Pamiętam, było to w restauracyi, do której nauczyciel mój, pan Farquet, zaprowadził nas z moją matką... Siedziałeś przy stole z miną tak nieśmiałą, jak kurczątko, które dopiero przebiło skorupkę jajka i zdziwionym wzrokiem rozgląda się wokoło... Dlatego tylko podobałeś mi się... Czy będziesz dziś w teatrze? — dodała zwracjąc się do Ireneusza, który podniósł się z miejsca, złożywszy książkę na biurku.
Znalazł wreszcie tak upragnioną dla siebie wiadomość: pani Moraines mieszkała przy ulicy Murillo, obok parku Monceau.
— Nie, do jutra więc a radzę ci, nie biegaj z wieczoru na wieczór... Muszę jednak przyznać, że te panie arystokratki są bardzo uprzejme... Niektóre z nich formalnie ubiegały się wczoraj o moje względy... Ha! ha! Spojrzyj, Ireneuszu, jak mój gołąbek znów się zasmucił... nowa burza wybuchnie gdy tylko zostaniemy sami... Cóż to, zaczynasz już być zazdrosnym o kobiety? — dodała zapalając drugiego papierosa. Do widzenia, Ireneuszu:
— Coletta umyślnie udaje obojętną przy tobie — mówił w chwilę potem Klaudyusz, odprowadzając przyjaciela do przedpokoju — ale gdybyś wiedział, jak dobrą i czułą być potrafi, gdy jesteśmy sami!
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/143
Ta strona została przepisana.